Wersja polskaWersja francuskaWersja litewska

Aktualności

Macron od kuchni

19.06.2019

Już od kilku lat władze Republiki Francuskiej starają się aktywnie wspierać swoich krajowych przewoźników i zwiększać ich udział na rynkach Unii Europejskiej. Jedną z metod rządu jest ograniczenie udziału zagranicznych firm transportowych na terenie kraju nad Sekwaną poprzez zaostrzenie przepisów związanych z delegowaniem kierowców oraz wprowadzenie tzw. płacy minimalnej. Jak dotąd nie przyniosło to zamierzonych skutków - zgodnie z danymi Eurostatu, wolumen wszystkich przewozów zrealizowanych przez Francję w latach 2016-2017 spadł o około 0,7 procent, podczas gdy Polski wzrósł o 14 procent. Liczba przewozów międzynarodowych w przypadku Polski wzrosła w tym okresie o 17 procent, podobnie jak Rumunii (+21 procent), czy Litwy (+32 procent). 

Antypolska koalicja

W 2016 roku Francuzi przewieźli ok. 176 mln tkm, czyli o 12 procent mniej, niż przed piętnastoma laty, kiedy to Francja była potęgą transportową Europy. Dla porównania, polscy przewoźnicy w 2016 roku przetransportowali 300 mln ton towarów, czyli o 200 procent więcej niż w 2004 roku (100 mln tkm). Spadki zleceń francuskich firm transportowych mają dla gospodarki kluczowe znaczenie, ponieważ specjalizują się oni głównie w dostarczaniu towarów na terenie Europy Zachodniej, a przez napływ wschodnich transportowców czują się zagrożeni. Zatem ograniczanie obcego wpływu to nie tylko chronienie lokalnych przedsiębiorców, ale również zapewnienie im odpowiedniego udziału na dużym, chłonnym rynku tzw. „starej Unii”. Francję popierają m.in. Belgia, Niemcy oraz inne kraje, wprowadzające podobne restrykcje. Władze argumentują to dumpingiem socjalnym, który, jak twierdzi wielu polskich ekspertów, został wymyślony przez europejskich polityków na użytek uzasadnienia swoich działań. Francja i inne państwa uważają, że przedsiębiorstwa z Europy Środkowo-Wschodniej konkurują cenami w sposób nieuczciwy, ponieważ słabo płacą kierowcom i zachęcają ich do łamania przepisów, regulujących czas pracy i odpoczynku. Niezależnie od tego czy argumenty mają słuszność (znane są przypadki firm to potwierdzające), wykonywanie transportu (w tym również kabotażu) na terenie kraju nad Sekwaną jest obecnie dla polskich przewoźników uciążliwe i grozi poważnymi sankcjami.

Loi Macron dwa lata później

5 września 2018 roku Parlament Francuski zaktualizował Kodeks Pracy, który przewiduje grzywny za naruszenia związane z delegowaniem kierowców. Od 1 marca 2019 r. polscy przewoźnicy muszą się liczyć z jeszcze bardziej wzmożonymi kontrolami - nie tylko pojazdów ciężarowych, ale i przechowywanej we Francji dokumentacji firm. Zgodnie z wrześniową ustawą nr 2018-771, Inspekcja Pracy może nałożyć karę 4000 euro za każdego kierowcę i za każde jego przewinienie oraz 8000 euro za ponowne naruszenie o tym samym charakterze w okresie do 2 lat. Grzywna wzrośnie o kolejne 50 procent w przypadku kolejnego naruszenia w ciągu roku od dnia powiadomienia o ostrzeżeniu, dotyczącym wcześniejszego tego samego naruszenia. Inspektorzy biorą pod uwagę okoliczności, wagę naruszenia, zachowanie pracodawcy i jego możliwości finansowe. 

Kary mogą się kumulować - jedna firma może otrzymać grzywny w sumie do 500 000 euro.

Pragnę zwrócić uwagę na najważniejszy aspekt powyższej nowelizacji - kary będą się kumulować, co oznacza, że jedna firma może otrzymać grzywnę od kilku do nawet kilkuset tysięcy euro. Łączna suma kar nie może przekroczyć 500 000 euro.

Błędy przewoźników

Obawę budzi fakt, że przewoźnicy w dalszym ciągu popełniają podstawowe błędy, delegując kierowców do Francji. Najczęściej zdarzają się wpadki związane z posiadaniem niepełnej dokumentacji w kabinie pojazdu, zwłaszcza aktualnego zaświadczenia delegowania, druku A1, umowy o pracę lub aneksu w języku francuskim. Zdarzają się też braki CMR, pieczątki czy podpisu. Powodów ukarania grzywną przez francuskich funkcjonariuszy może być bardzo wiele. Poważnych konsekwencji należy się spodziewać, gdy inspektor uzna, że dokonano przewinienia podlegającemu karze z taryfikatora. Jeśli kierowca nie ma czym zapłacić od razu, może być zatrzymany wraz z pojazdem i ładunkiem do czasu uregulowania należności. A rzadko się zdarza, by kierowca miał przy sobie dużą kwotę gotówki w euro. 

Nieznajomość prawa szkodzi 

Niedawno mieliśmy przykrą sytuację z kierowcą z Ukrainy, zatrudnionym w polskiej firmie. Z powodu braku możliwości uiszczenia kary, został on zatrzymany, a ciężarówkę odstawiono na parking. We Francji posterunki żandarmerii nie są czynne przez całą dobę, był piątek, mężczyzna więc cały weekend musiał spędzić na terenie parkingu. Co prawda przewoźnik zasilił kartę do zapłacenia mandatu od razu, lecz przelew zaksięgowano dopiero w poniedziałek. Umiejętność negocjacji w sytuacjach, kiedy kierowcy nie popełnili wykroczenia i są tego pewni, odgrywa ważną rolę. Niestety, francuska polityka względem wschodnioeuropejskich przewoźników spowodowała, że Francuzi ostro egzekwują przepisy. Nie zawsze zgodnie z literą prawa. Czasami w grę wchodzi błędna interpretacja zaistniałej sytuacji, nieznajomość przepisów przez samych inspektorów czy też zwykłe “czepianie” się. Kierowcy nie potrafią wytłumaczyć i opisywać sytuacji, czują niepewność i obawę, często sami nie znają swoich praw. Podobnie jak przewoźnicy, do których dzwonią kierowcy po pomoc. Jako przykład takiej sytuacji, podam przypadek próby wystawienia mandatu dla tzw. busiarza za brak autoryzacji na przewozy pomiędzy Francją a Wielką Brytanią, czyli brak licencji na transport. Zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1072/2009 z dnia 21 października 2009 r., dotyczącym wspólnych zasad dostępu do rynku międzynarodowych przewozów drogowych, w przypadku przewozu ładunków pojazdami o d.m.c. poniżej 3,5 t tego rodzaju licencja jest niepotrzebna. Należy zapobiegać takim przypadkom jawnego naciągania jeszcze zanim zostanie uruchomiona machina administracyjna, ponieważ obsługa prawna we Francji wiele kosztuje.

Konfrontacja z inspektorem

Jak w takich sytuacjach należy się zachowywać? Zanim kierowca przyjmie mandat, trzeba wyjaśnić od razu, jakie popełnił wykroczenie. Jeśli pracownik nie może się porozumieć z inspektorem, powinien zadzwonić do przełożonego lub reprezentanta. Gdy użytkownik ciągnika siodłowego nie złamał prawa, przedstawiciel wyjaśni kontrolerowi sytuację, uwalniając truckera od nieprzyjemności, a przewoźnika - od strat, związanych z grzywną czy przestojem ładunku. Dużą rolę w kontakcie z francuskimi służbami odgrywa umiejętność przewidywania pewnych sytuacji. Niedawno skontaktował się z nami klient, którego pracownik został zatrzymany na granicy francusko-belgijskiej. Kierowca niedawno zjechał z promu w Calais, a wcześniej pojazd stał długo na parkingu w bazie w Wielkiej Brytanii. Czas pracy wykazywał jednak, że ciężarówka jest w trasie od miesiąca. Na szczęście udało się uniknąć bardzo wysokiego mandatu, ale tylko dzięki konkretnemu działaniu - użytkownik ciągnika siodłowego mógł wykazać, że dzień wcześniej przyjechał z Polski do Wielkiej Brytanii liniowym autokarem i dopiero tam rozpoczął kurs. Ważne były jakiekolwiek dowody: paragony, kwity, nawet zdjęcia z podróży, wykonane telefonem. Pozornie nic nieznaczące dowody pomogły przekonać inspektorów co do prawdomówności kierowcy, który wcześniej faktycznie nie wykonywał jazdy.

Bariera językowa 

Z kolei w innym przypadku kierowca przejął ciężarówkę w Niemczech, dokąd wcześniej dojechał jego kolega z bazy w Polsce. Inspektor we Francji postawił mu poważny zarzut posiadania dwóch kart. Niestety, doszła dodatkowo bariera językowa. Użytkownik ciągnika siodłowego nie był w stanie wyjaśnić sytuacji. Choć żadnego wykroczenia nie popełnił, omal nie otrzymał 8000 euro kary. Na szczęście sprawę udało się wyjaśnić - wspólnymi siłami wykazaliśmy, że początkowo ciężarówką jechał inny kierowca. Bariery językowe powodują wiele kłopotów. Na przykład niedawno miała miejsce próba przypisania obowiązku, który dotyczy kierowców spoza Unii Europejskiej. Chodzi o poświadczenie świadectwa kwalifikacji zawodowych w przypadku prowadzenia pojazdów o masie pow. 3,5 t. Kierowca został zwolniony dopiero wtedy, kiedy jeden z naszych reprezentantów przetransferował przepisy do komisariatu. Wykonywanie transportu do Francji nie stanowi obecnie łatwego zadania, ale to nie znaczy, że praca na tym ryku jest nierentowna. Trzeba jedynie spełnić podstawowe warunki: uczciwe przestrzegać zasad Loi Macron oraz posiadać profesjonalnego reprezentanta.

 

DLACZEGO WARTO?

  • Gruntowna znajomość mechanizmów rynkowych i prawnych we Francji i w Polsce
  • Ponad 10-letnie doświadczenie w kontaktach z organami francuskiej administracji
  • Rola eksperta w zakresie delegowania pracowników do Francji
  • Zapewniamy dwujęzycznego reprezentanta z dużym doświadczeniem podczas kontroli we Francji
  • Łączymy potencjały obu krajów Unii Europejskiej - Francji i Polski
  • Tworzymy międzynarodowy zespół
Czytaj więcej

REFERENCJE

"Dzięki pomocy ekspertów z Kancelarii ESPRO uniknęliśmy poważnych kar finansowych jakie niesłusznie naliczyły francuskie urzędy."

Uniwersal Bud 2

"Z pełnym przekonaniem polecamy usługi firmy Groupe Espro Sp. z o.o. wszystkim zainteresowanym podmiotom jako wiarygodnego i solidnego partnera."

GP Wind

"Chcemy wyrazić swoje zadowoloenie z wysokiej jakości usług świadczonych przez firmę GROUPE ESPRO SP. z O.O. z siedzibą w Warszawie"

Danpol

"Firma Groupe ESPRO jest naszym partnerem w usługach transportowo - logistycznych - jest reprezentantem naszej firmy i pracowników na Francję."

Damian Lehman

"Szczególnie chcielibyśmy wyróżnić działania Pana Artura Jarosza, za doradztwo i obsługę naszej firmy w ramach delegowania kierowców do Francji. "

SAWA Logistics


Czytaj więcej

AKTUALNOŚCI

Archiwum aktualności